Czas od końca lutego do połowy kwietnia minął nam na kontynuowaniu codziennej rutyny oraz przygotowaniach do przeprowadzki do Polski. Do kolekcji Amigurumi doszedł żółwik, a Timotek zaczął jeździć w wózku przodem do świata i podziwiać widoki. Już całkiem dobrze widzi, zaczyna nas rozpoznawać i już się tak nie boi przebierania ciuszków, pieluch i puszczania bąków 🙂
Tata nakręcił ostatni short w domu w Santa Monica, a na tydzień przed przeprowadzką skręcił sobie nogę na desce.
Ostatnia wizyta w Pie Hole, na Venice Beach i jesteśmy gotowi do lotu. Mamy po 2 duże walizki, wózek, krzesełko samochodowe i wyglądamy jak prawdziwe Rumuny. No cóż, następnym razem obiecujemy sobie polecieć jak ludzie, bez tobołów (jasne!).


















