Kraków.
Pojechaliśmy odebrać wujka Mike’a z lotniska, pozwiedzać troszkę miasto i załatwić powrotną wizę w konsulacie.
Podróż jak zwykle spokojna naszym ulubionym środkiem transport, czyli pociągiem.



Timo bardzo lubił obserwować konie i dorożki, szczególnie podobały mu się wielkie koła u wozu. Mieliśmy bardzo dobrą do tego miejscówkę podczas śniadania.

Wujek Mike odjechał i przyjechała Babcia zająć się Timotkiem, podczas gdy tato i mama poszli do konsulatu.
Po dobrym śniadaniu, kawie, hejnale Mariackim i paru chwil wygłupów na dworcu, ruszyliśmy z powrotem do Rzeszowa.



