Jak Timotek mial 6 tygodni przyjechała do nas babcia. Babcia zakochała się w Timotku od pierwszego wejrzenia. Zaraziła nas od razu piosenką, która bardzo przypadła Timo do gustu (i która nie raz uratowała nas w ciężkich momentach) a mianowicie “Przyjechały misie“. Przywiozła też z sobą ręcznie robiony kocyk.
Tatuś musiał wrócić do pracy, a więc razem z babcią kontynuowaliśmy tradycje codziennych spacerów do (wybierz jeden): ChitChat, MatchaCha, Michael’s, Marshal, BedBath &Beyond, Japanese Market, Trader Joe’s, Lady Chocolate, CoCo Boba Tea, Poke Bowl, Ross Dress for Less. Babcia bardzo polubiła zmienianie pieluch i zawsze cieszyła się na porządny “urobek”. Wynajdowałyśmy coraz to nowsze zabawki, a wieczorami wracał tato i śpiewał/tańczył/pomarańczy z pieluchą tetrową w ręku dla Timusia, zazwyczaj przy akompaniamencie Childlish Gazebo ekhem Garbonzo.
Bardzo przyjemnie było też skorzystać z codziennie świeżych babcinych obiadków i czasem sobie pośpiewać bieszczadzkie piosenki (lub coś z repertuaru Fasolek).
Codziennym gwoździem programu była oczywiście sesja szydełkowania, czego efektem były zabawki Amigurumi: Ośmiornica, Meduza i Ananas.
Chodziliśmy też całą rodzinã prawie co niedziele na ryneczek, Timotek zazwyczaj spał, mama z babcia buszowały po kramikach kupując bagietki i hummusy, a tata jeździł na deskorolce. Te 6 tygodni upłynęło zdecydowanie za szybko.

































